Reklama:





Zapraszamy:





Złotobrody emir





Ja zabawię w podróży długo, nie wiem, jak długo, a czas zaciera niekiedy najżywsze uczucia...
Rozmowie tej towarzyszyła niezwykła powaga.
— Skąd-że te przypuszczenia ?
— Przypuszczenia, moja najmilsza?...
Ja wierzę w twoją miłość, ale nie dziw się_, _jeżeli w chwili wyjazdu chcę jeszcze raz posłyszeć: że mnie kochasz, że powrotu mego czekać będziesz, albo...
mego słowa, jeżeli nie wrócę.
Marja wzruszona jego powagą, smutkiem i spokojem, zwróciła ku niemu oczy łez pełne i rzekła stanowczo:
— Będę czekać !
Padura pochwycił jej rękę i namiętnie kilka razy pocałował.
— Tego mi tylko potrzeba było!
— Czyż mogłeś wątpić?
— Nie, ale ty nie wiesz jeszcze, moje ptaszątko małe, że twoje serce inaczej bije, niż mamy.
Milczeli chwilkę.
— Dokąd-że jedziesz? Niech wiem przynajmniej.
— Na południe, na wschód... ale nie zagranicę. Potrzebuję zobaczyć tamtych ludzi, tamte stepy.
Marja patrzyła na niego miłosnym wzrokiem, rada dowiedzieć się jeszcze czegoś o tej podróży, ale Padura o celu nic nie mówił. Zrozumiał jednak znaczenie jej spojrzenia.
— Nie dziw się, że ci o tem nie mówię... to tajemnica nie moja. Jeżeli kochasz, ufaj, że mam najlepsze zamiary...
Jeżeli Bóg da, że wrócę i przedsięwzięcia mego dokonam, przyprowadzi mnie do twojej ręki — sława...
Z tyłu dał się słyszeć turkot wolanta.
Przyjechał Emir z panią marszałkową.
— Proszę sobie wyobrazić, pan hrabia zbłądził... — mówiła marszałkową do idących naprzeciw niej Marji i Padury.
— Przecież mama zna dobrze drogę do pasieki! — wtrąciła Marynia.
— Pomimo to zbłądziliśmy — rzekł Emir tonem, który, zdawało się, mówił: wiem, dlaczego.
— Nie słuchał mnie pan hrabia... pokazywałam panu dobrą drogę...
— Zgrzeszyłem... proszę o przebaczenie!
Z humoru pani marszałkowej Padura wnosił, że Emir o niczem jeszcze z nią nie mówił. Rzeczywiście. Był ostrożnym.


<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 | 145 | 146 | 147 | 148 | 149 | 150 | 151 | 152 | 153 | 154 | 155 | 156 | 157 | 158 | 159 | 160 | 161 | 162 | 163 | 164 | 165 | 166 | 167 | 168 | 169 | 170 | 171 | 172 | 173 | 174 | 175 | 176 | 177 | 178 | 179 | 180 | 181 | 182 | 183 | 184 | 185 | 186 | 187 | 188 Nastepna>>