Złotobrody emir





Ojciec jego niegdyś w te ramiona się rzucił — i hańbę na dobre imię sprowadził. Kiedy Nekras mimowolnie wspomniał Targowicę, do krwi usta sobie zagryzł_ _— z bolu i wstydu.
Nazwisko tego małego ukraińskiego miasteczka, było plamą na jego sumieniu, raną, niewidzianą przez nikogo a jednak ogniem palącą zawsze.
Chodził z nią żył z jakimś stygmatem natury i jęczał z bolu, ile razy dźwięk pokrewny Targowicę mu przytpomniał.
Uciekał więc z domu własnego, z kraju, z ojczyzny, ażeby o bolu zapomnieć i wracał z nim zawsze.
Nie mógł go zgubić ani w wędrówkach po świecie, ni śród miast, zdobnych wysoką kulturą, ni śród bezbrzeżnej arabskiej pustyni.
Wracał do kraju - i znowu odnawiała się nieznośna rana. Ani miłość kobiet, ani dzikie życie nie mogły zagłuszyć tego bolu.
Rad byłby obmyć tę ranę krwią tych, którzy mu ją zadali!
Błyszczała mu zdaleka nadzieja zmycia plamy nie zdobytej, nie swojej, zgojenie rany, zadanej przez własnego ojca, która mu się ropiła i krwawiła długo i niczem zgoić jej nie
mógł!
Długo wzdłuż i wszerz mierzył salę bibljoteczną, zamyślony o jutrze.
Mimowolnie podniósł głowę i spojrzenie jego padło na portret ojca, wiszący na ścianie w długim szeregu antenatów.
Podgolone ich czupryny, sumiaste wąsy, barwne kontusze poważnie wyglądały z wielkich złoconych ram, z wiekiem poczerniałych nieco.
Trzymali rękę na szabli i hardo patrzyli przed siebie, dumni, że własną siłą przyczynili się niegdyś do stworzenia potęgi kraju i do obrony go przed wrogiem.
Jeden z nich tylko szabli nie miał — ostatni; pod jego portretem malarz białą zczerniałą farbą napisał: _Seweryn Rzewuski..._
Napis ten wpadł w oczy Emirowi.
Drgnął, jakgdyby go kto sztyletem w piersi trącił i wpatrywał się z wyrazem niemego bolu w oblicze ojca.


<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 | 145 | 146 | 147 | 148 | 149 | 150 | 151 | 152 | 153 | 154 | 155 | 156 | 157 | 158 | 159 | 160 | 161 | 162 | 163 | 164 | 165 | 166 | 167 | 168 | 169 | 170 | 171 | 172 | 173 | 174 | 175 | 176 | 177 | 178 | 179 | 180 | 181 | 182 | 183 | 184 | 185 | 186 | 187 | 188 Nastepna>>