Złotobrody emir
marszałkowi poskarżę się i z arędy go wypędzić każe.
Mikołaj ukłonił się i wyszedł.
Ledwie organiścina ulokowała tacę z butelkami i zakąską na stole, nadszedł ojciec Łukasz.
Ksiądz Kalasanty zatarł ręce i do stolika zbliżył się.
— Teraz możemy przystąpić do spożycia darów bożych .. ale przedewszystkiem po kieliszku starki...
II.
Ojciec Łukasz ulokował Padurę na plebanji, która była tak obszerną, że kilkanaście pokoi miała zawsze niezajętych.
Znalazłszy się wieczorem w swojej izdebce, p.
Tomasz otworzył kuferek i książeczkę jakąś niewielką wyjął. Ńie czytał jej jednak, tylko na stoliku, przy którym stało łóżko, położył.
Ojciec Łukasz wcześnie go na spoczynek wyprawił, bo i sam z kogutami spać chadzał, ale p. Tomasz o spoczynku ani myślał.
Łóżko było dla niego tak urządzone wygodnie, że proboszcz nigdy dla siebie o takiem nie zamarzył.
Wprawna i usłużna ręka organiścinej siennik wypełniła świeżem sianem, zasłała go szarem zgrzebnem prześcieradłem własnej roboty, zakryła kołdrą, pikowaną własną ręką i
jeden róg jej odwinęła tak filuternie, że biała poduszka zdawała się mrugać do p. Tomasza, do spoczynku go zapraszając.
Kiedy wszedł Padura, już w izbie było szaro, a zmierzch coraz bardziej rozpościerał szerokie skrzydła, któremi wkrótce miał do snu utulić świat cały.
Nie mógł tylko do odpoczynku schylić głowy młodzieńca. Położywszy książkę na stole, chodzić po izbie począł.
Miał o czem myśleć.
Zdawał sobie sprawę z tego, co widział, czuł i myślał.
Porównywał siebie do ptaka, który do lotu dojrzał ; wprzód już tęsknił do tych światów, które przeczuwał, których krawędź malutką z gniazda swego widział — i nareszcie
wyleciał.
— Przesiąkły jeszcze nawskróś pokarmem macierzystym, nie miał siły pędzić za własnem marzeniem i myślą, więc wyleciawszy, usiadł na najbliższem drzewie, niepewny lotu i
kierunku.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 | 145 | 146 | 147 | 148 | 149 | 150 | 151 | 152 | 153 | 154 | 155 | 156 | 157 | 158 | 159 | 160 | 161 | 162 | 163 | 164 | 165 | 166 | 167 | 168 | 169 | 170 | 171 | 172 | 173 | 174 | 175 | 176 | 177 | 178 | 179 | 180 | 181 | 182 | 183 | 184 | 185 | 186 | 187 | 188 Nastepna>>