Złotobrody emir






Nie uszło to uwagi gości, że obaj podróżni bandurę na rzemieniu zawieszoną mieli.
Kazali sobie podać wódki. Wypili i usiedli, chlebem przegryzając.
— _A wy diad'ki zwidky?
_ktoś zagadnął.
— Zdaleka.
— Widzę, że nie nasi... A dokądże Bóg prowadzi ?
— Na jarmark. Człowiek, jak koza — odrzekł Ołeksa — tam idzie, gdzie chleba dają.
— Idźcie z Bogiem... u nas lud miłościwy.
Nie rozpytywał więcej. W owe czasy włóczyło się wiele ubogich i dziadów.
Byli to najczęściej zbiegli poddani, którzy we włóczędze. szukali zbawienia lub może uciekali od jakiej surowej kary. Dawano im wszędzie chętnie przytułek i strawę.
— A do kogo-by tam na nocleg się wprosić? — zagadnął Ołeksa.
— Do kogo zajdziecie, tam i nocleg będzie.
— Kogoś takiego pokażcie, ażeby i pieśnią zabawić go można i nie naprzykrzyć się.
— Do Łysienka idźcie... — ktoś odezwał się. — Ten pieśni lubi.
— Albo do Hulanieckiego, jeszcze lepiej. Podróżni zapamiętali sobie nazwiska.
— Daleko ż to mieszka ten Łysienko ?
— Jak wejdziecie na wielką drogę, to zaraz i dworek będzie na lewo ..
— Grusza przed dworem — ktoś dodał.
— Najładniejszy i największy dworek na ulicy i _hodi!
_Tak napewne traficie.
— Bóg zapłać wam, dobrzy ludzie.
— Nie ma za co.
Ten, który o Łysience wspomniał, do podróżnych zwrócił się.
— Jeżeli chcecie, siadajcie na wóz, podwiozę.
— Piechotą prędzej zajdą, niż wołami — ktoś wtrącił.
— Albo to nas kto pędzi ? — odezwał się Ołeksa.
— Lepiej jechać na wołach, niż na nogach.
Uwaga ta podobała się zapraszającemu.
— Tak to lubię! Siadajcie — i hajda!
Usiedli na workach z żytem i do miasta dojechali.
— Widzicie te drzewa ? — pytał kobzarzy, w głębi ulicy kępę drzew pokazując.
— Widzę... widzę... — odezwali się.
— Otóż to i dworek Łysienka.
W kilka minut potem zatrzymali się przed dworkiem.


<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 | 145 | 146 | 147 | 148 | 149 | 150 | 151 | 152 | 153 | 154 | 155 | 156 | 157 | 158 | 159 | 160 | 161 | 162 | 163 | 164 | 165 | 166 | 167 | 168 | 169 | 170 | 171 | 172 | 173 | 174 | 175 | 176 | 177 | 178 | 179 | 180 | 181 | 182 | 183 | 184 | 185 | 186 | 187 | 188 Nastepna>>