Złotobrody emir





Możesz na każdym jarmarku kupić, co się zdarzy, a oprócz tego siodlarzy sprowadzić... i robić... ile można... Niech to w zapasie będzie...
Halicki znał temperament grafa, nie dziwił się więc jego dyspozycjom.
— Ale uważasz — zaczął znowu Emir — nie gadaj o tem nikomu i rób wszystko ostrożnie, aby się do ciebie prystaw lub sprawnik pod byle jakim pozorem nie przyczepił.
Jednem słowem, nie chcę być napastowanym i odpowiedzialnym za twoją nieostrożność. Gdyby potrzeba było — posmaruj kogo chcesz i kogo należy, ale ja o niczem wiedzieć nie chcę.
— Dobrze, proszę pana grafa... Wszystko będzie akuratnie spełnione.
— Mam nadzieję... Konie będziesz zdawał dozorcom przy stadninie, a siodła do masztami...
Już wydałem odpowiednie dyspozycje.. Tylko proszę was, trzymajcie język za zębami... o polowaniu ja sam pomyślę...
Halicki chciał jeszcze z czemś wyjechać, ale graf ku niemu się zwrócił.
— Do widzenia, panie Halicki... Sprezentujesz mi waść konie, kupione na stepie...
— Całuję rączki pana hrabiego dobrodzieja...
Posłuchanie było skończone. Pan komisarz ukłonił się i odszedł.
Odszedł zadowolony i uszczęśliwiony.
Zadowolony ze sposobności, jaka się nadarzała do bezustannych wycieczek na jarmarki, uszczęśliwiony zaufaniem pana grafa.
Wobec licznej zgrai służby, czekającej tylko na skinienie głową jaśnie pana, taki wielki dowód zaufania, jaki od grafa odbierał, podwyższał niejako jego moralne stanowisko.
Ochłonąwszy z pierwszego wrażenia wielkiego zadowolenia, Halicki począł się na serjo zastanawiać nad tem, czy to nie żart jaki ze strony Emira ? Na co mu tej paszy ?
Po co mu te konie? Czyż mało trzech stadnin, ażeby wybrać konie do polowania ?
— Znowu go jakiś _giedz _ukąsił... — myślał sobie.
Inaczej nie mógł sobie wytłumaczyć zamiarów Emira. Już taka planeta na niego naprzy sobie...


<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 | 145 | 146 | 147 | 148 | 149 | 150 | 151 | 152 | 153 | 154 | 155 | 156 | 157 | 158 | 159 | 160 | 161 | 162 | 163 | 164 | 165 | 166 | 167 | 168 | 169 | 170 | 171 | 172 | 173 | 174 | 175 | 176 | 177 | 178 | 179 | 180 | 181 | 182 | 183 | 184 | 185 | 186 | 187 | 188 Nastepna>>